MECHOWA GÓRA -PRAWDY CZY MITY?

Mechowa Góra (447m n.p.m.)- to tu właśnie Niemcy w czasie II wojny światowej wykorzystując usytuowanie góry wzdłuż pasa ciągnących się wzniesień od Babic do Jawornika Polskiego prawdopodobnie rozpoczęli budowę wyrzutni rakiet V-2.

Historia rakiet V-2 sięga lat 30-tych, kiedy to została zaprojektowana przez niemieckich konstruktorów pod przewodnictwem Wernhera von Brauna. Jej wysokość sięgała 14 m, zasięg do 320 km, a masa ładunku do jednej tony. W roku 1942 rozpoczęto jej masową produkcję.

Wyrzutnia tych rakiet znajdowała się w miejscowości Blizna- Pustków koło Dębicy, skąd wystrzeliwane pociski trafiały w okolice Sarnak. Rakiet typu V-2 użyli Niemcy w 1944r. do ostrzału Londynu, Antwerpii i Brukseli. Lokalizacja wyrzutni na Mechowej Górze pozwoliłaby Niemcom na osłabienie i powstrzymanie frontu wschodniego. Zamierzenia o „wielkiej wojnie” i wysiedleniu z okolic ludzi  nie ziściły się. Front wschodni przesuwał się znacznie szybciej niż przewidywano.

Dziś w stoku góry jawi się obserwatorowi olbrzymia wyrwa w ziemi  z płaskim dnem o średnicy około 15 m i  wysoką na  2,5 m ścianą oporową wykonaną z żelbetonu, którą czas  przykrył grubą warstwą glebową i roślinnością. Do  stanowiska wiedzie utwardzona bazaltem i  granitem droga, do dziś stanowiąca dobrodziejstwo dla miejscowych rolników, którzy mają  swoje pola na tzw. ''Okopach''.  Nazwa ta  pozostaje w użyciu  tutejszych mieszkańców nie tylko pokolenia wojny i okupacji ale także młodszych. 

„Działowa droga” – solidnie utwardzona przez Niemców wiosną 1943 roku


Budowę drogi rozpoczęli  Niemcy  wiosną  1943 roku. Tłuczeń skalny przywożony był do  Jodłówki,   skąd  transportowany  był  przez  wyznaczonych mieszkańców do utwardzania drogi. Według relacji niewielu już  świadków,  w pracach brali udział robotnicy  wyznaczeni  przez sołtysów  z poszczególnych wiosek. Nieco później powstały obozy pracy w Jodłówce i Świebodnej, gdzie sprowadzono jeńców pochodzących prawdopodobnie z  okolic Jasła i Krosna , choć według niektórych relacji byli to Rosjanie. Jeńcy przebywali w barakach w miejscu , gdzie obecnie jest szkoła w Świebodnej oraz na ogrodzie jednego z pobliskich mieszkańców. Kuchnia zorganizowana była na tzw. Bajnosiówce- pożydowskim drewnianym domu, krytym blachą. Osobno jadali Niemcy, osobno jeńcy obozu. Posiłki dla miejscowych przynosiła rodzina. Żywność pochodziła z obowiązkowych kontyngentów, dostarczanych bezpośrednio przez miejscową ludność. Jak relacjonuje jedna z mieszkanek z całą pewnością kobieta obsługująca kuchnię była Rosjanką. Bowiem gdy Niemcy spostrzegli w gospodarstwie jej rodziców dobrze utrzymany ogród warzywny, zarekwirowali z niego zbiory. Wspomniana Rosjanka przychodziła po świeże warzywa, a polska rodzina otrzymywała w zamian płatki ziemniaczane 

Niemcy mieszkali w domach prywatnych, a na plebani w Jodłówce  znajdował się sztab oficerów Wermachtu i SS. 

Według relacji jedynego odnalezionego do tej pory świadka- robotnika, który jako mieszkaniec Średniej został wyznaczony przez sołtysa do pracy w obozie w dniu 16 marca 1944r. w Jodłówce znajdowało się ponad 10 baraków ogrodzonych drutem i strzeżonych przez Niemców . Świadek wspomina, że więźniowie wykonywali prace przy dwóch stanowiskach, które były odgrodzone drutem kolczastym, a inne wyznaczeni robotnicy. On sam budował ziemianki. Według relacji mieszkańców były one budowane z drewnianych belek, ich sklepienia były 3-warstwowe, kryte aluminiową, falowaną blachą, a następnie przysypywane ziemią. Budowano je wzdłuż drogi tak, że łączyły się ze sobą po dwie tunelem prowadzącym w poprzek drogi. Miejscowa ludność po wojnie rozebrała bunkry celem pozyskania drewna na budulec i opał. Teren prac został ogrodzony drutem kolczastym. Dla mieszkańców Świebodnej linia ta była widoczna wzdłuż tzw. „Działowej drogi”, prowadzącej z jednej strony do Huciska Nienadowskiego, z drugiej zaś w kierunku kościoła w Jodłówce i dalej poniżej kościółka z cudownym źródłem. 

Fragmenty umocnień, znajdujące się w posiadaniu mieszkańców, którzy przeznaczyli je na różne cele użytkowe w swoich gospodarstwach.


Fot. W. Sokolik


Prawdziwy cel budowy pozostaje ciągle tajemnicą, choć są świadkowie, którzy utrzymują, że Niemcy przewozili pod brezentową osłoną rury lub lufy o średnicy 2m i długości 6-10 m. Teren budowy był dobrze strzeżony. Jeden ze świadków wspomina, że jako kilkunastoletni chłopiec często zbliżał się do umocnień, lecz Niemcy zawracali go.  Gdy prace ziemne zostały zakończone teren prawdopodobnie końcem kwietnia 1944r. został ogrodzony zaporami przeciwczołgowymi i przeciwlotniczymi. Przypuszczalnie jednak z powodu szybko zbliżającego się frontu wschodniego Niemcy 22 lipca 1944r. zaniechali prac. Według relacji wspomnianego już jedynego świadka- robotnika, gdy po niedzielnej przerwie wstawili się do pracy, przy bramie jeden z Niemców, który dobrze mówił po polsku ostrzegł przybyłych: „wracajcie do domu, bo zginiecie”. Około 3, 4 dni później, wieczorem pojawili się Rosjanie, a w dniu następnym rano rozpoczęło się 2-krotne bombardowanie Świstu z przerwą 2,3 godzinną. Z kolei od wschodu pojawiły się samoloty i walka przeniosła się nad rejon Pruchnika. W tym samym czasie nad Średnią niedaleko Góry Bukowy Garb rozbił się niemiecki samolot.

Likwidacja obozu wiązała się z wywiezieniem około 1600 osób, których losy są nieznane.  Cenna byłaby każda informacja, która mogłaby okazać się pomocna w ustaleniu ich losu.

Historią Mechowej Góry zainteresowany jest Wojskowy Instytut Historyczny, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie oraz Muzeum Lotnictwa w Krakowie, ponieważ na terenie Polski znajdowało się kilka takich stanowisk, lecz żadne nie zostało potwierdzone. Staraniem pana Wiesława Sokolika i Bogusława Świrka, którzy od 11 lat podążają tropami historii tych okolic, za zgodą odpowiednich instytucji i Wójta Gminy Pruchnik wiosną 2006r. rozpoczną się prace badawcze w rejonie Mechowej Góry. 

fot.1 Stanowiska, na których prowadzone będą prace badawcze wiosną 2006r.


Fot. W. Sokolik 

Mariola Błajda "Ziemia Pruchnicka" 1/2006